Rok szkolny 2025/2026 przynosi zmianę, którą odczują uczniowie i rodzice planujący zimowy wypoczynek: po latach czterech tur ferii MEN wyznaczyło trzy dwutygodniowe terminy, co porządkuje kalendarz i może ułatwić organizację transportu oraz oferty turystycznej; rozkład wygląda tak, że od 19 stycznia do 1 lutego 2026 r. ferie mają województwa mazowieckie, pomorskie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie, od 2 do 15 lutego 2026 r. – dolnośląskie, kujawsko-pomorskie, łódzkie, zachodniopomorskie, małopolskie i opolskie, a od 16 lutego do 1 marca 2026 r. – podkarpackie, lubelskie, wielkopolskie, lubuskie i śląskie; krótko mówiąc, układ trzech grup zastąpił poprzedni czterogrupowy, co zmniejsza rozciągnięcie „feryjnej huśtawki” w szkołach i regionach. W tle tej zmiany pozostają pozostałe ramy roku: zimowa przerwa świąteczna przypada na 22–31 grudnia 2025 r., wiosenna przerwa świąteczna na 2–7 kwietnia 2026 r., a zakończenie zajęć w szkołach na 26 czerwca 2026 r., dzięki czemu rodziny mają jasny horyzont planowania; warto dodać, że Wielkanoc w 2026 r. przypada na 5 i 6 kwietnia, więc cała przerwa obejmuje zarówno Triduum, jak i świąteczny poniedziałek, a czerwcowe Boże Ciało wypada 4 czerwca, co tradycyjnie tworzy długi weekend. Co ta zmiana oznacza w praktyce? Dla szkół – bardziej skondensowany okres nieobecności uczniów na wyjazdach i mniejsze rozminięcie terminów między klasami, co ułatwia planowanie sprawdzianów, projektów i konsultacji; dla rodziców – większą szansę na korzystne ceny w mniej obleganym terminie drugiej lub trzeciej tury oraz prostsze łączenie urlopów, gdy rodzeństwo chodzi do różnych szkół, ale uczy się w tym samym województwie. Nauczycielom łatwiej też zsynchronizować przygotowanie do konkursów i egzaminów próbnych, bo krótszy wachlarz ferii ogranicza „dziury” w pracy klas; logistyka poradni psychologiczno-pedagogicznych i zajęć dodatkowych również zyskuje na przejrzystości, gdy przerwy grup uczniów nie rozkładają się na aż cztery okna. Warto przy tym pamiętać, że dyrektorzy, jak co roku, wyznaczają dodatkowe dni wolne, które często spina się z egzaminami, świętami czy wyjazdami, więc dobrze śledzić dziennik elektroniczny i tablicę ogłoszeń; uczniowie najczęściej pytają, czy szkoła może „zrobić” mostek wokół Bożego Ciała lub 11 listopada – odpowiedź brzmi: może, w ramach puli dni dyrektorskich, jeśli zapewni opiekę i zrealizuje podstawę programową. W warstwie rodzinnej zmianę warto wykorzystać, by mądrze zaplanować regenerację: pierwsza tura daje szansę na tańsze wyjazdy w góry przed szczytem sezonu, druga – stabilniejszą pogodę i dobrą dostępność ośrodków, trzecia – dłuższy dzień i mniejsze tłumy; w każdym wariancie trzeba pamiętać o przygotowaniu wyprawki zimowej, przerwach od ekranów i rozgrzewce przed nartami. Z perspektywy ucznia dobrym nawykiem będzie „plan lekkiego startu” po feriach, czyli zapowiedziany z nauczycielami przegląd notatek, konsultacje i krótkie quizy rozgrzewkowe zamiast natychmiastowych klasówek, co pomaga uniknąć stresu; w domu można z wyprzedzeniem zaplanować powtórki z matematyki i języków, by nie stracić tempa nauki. Zmiana liczby tur nie wymaga od rodziców żadnych formalności – to decyzja centralna – ale zachęca, by wcześniej rezerwować półkolonie i zajęcia opiekuńcze w mieście, bo popyt w dwóch „środkowych” tygodniach może być większy; szkoły z kolei mogą szerzej wykorzystywać ferie do prac sprzętowych i konserwacyjnych bez ryzyka kolizji z zajęciami. Podsumowując w jednym zdaniu: nowy układ ferii, spójne daty przerw i jasny finisz roku szkolnego tworzą kalendarz bardziej kompaktowy i przewidywalny, co ułatwia życie klasie, rodzinie i kadrze.
